Młoda kobieta tuż po ukończeniu studiów inżynieryjnych zostaje wysłana w daleką podróż, aby nadzorować wyburzanie tajemniczego budynku. Wkrótce odkrywa przerażający sekret budowli i jej byłych mieszkańców, z których wielu stało się ofiarami seryjnego mordercy zamurowującego swoje ofiary żywcem w ścianach. Bohaterka uświadamia sobie, że morderca wciąż jest obecny i rozpoczął polowanie na nią.
Ponieważ kocham brutalizm to serce mi się krajało na myśl, że ktoś wpadł na pomysł by zniszczyć to dzieło. Nienawidzę też myślistwa, więc od początku męczyłam się podwójnie. I jeszcze ta dziewucha - Polka - specjalistka od niszczenia...Tylko realizacja powstrzymała mnie od przerwania seansu.
Jeśli się nie mylę, to kiedy Sam i Jimmy weszli do pokoju Malestrazza, a ona zaczęła słyszeć jakieś piski, jakaś dziewczynka śpiewała także wyliczankę, z konstrukcji i melodii zadziwiająco podobna do "One, two, Freddy's coming for you" z Koszmaru z Ulicy Wiązów. Też to zauważyliście?
Dzieło jest złożone i posiada wiele kondygnacji fabuły tak jak budynek Malestrazzy. Widz wchodzi choć z pewnymi oporami w tajemniczy świat budowli gdzie nic nie jest takie jak się wydaje. Zakończenie jest natomiast niespodziewane i smutne. Muzykę do filmu dobrze dopasowano a aktorsko dzieło się broni, choć z...