Recenzja filmu

Wojna światów (2005)
Steven Spielberg
Tom Cruise
Dakota Fanning

Apokalipsa według Spielberga

A ty gdzie się znajdziesz, gdy obcy zaatakują Ziemię? Co będziesz wtedy robił? Walczył? Uciekał? Czy uda Ci się drogi Ziemianinie przetrwać bezlitosny najazd przybyszów z kosmosu? Takie oto
A ty gdzie się znajdziesz, gdy obcy zaatakują Ziemię? Co będziesz wtedy robił? Walczył? Uciekał? Czy uda Ci się drogi Ziemianinie przetrwać bezlitosny najazd przybyszów z kosmosu? Takie oto pytania stawia przed widzem Steven Spielberg w swoim najnowszym filmie – "Wojna światów". Temat kosmitów od dawna inspirował filmowców. Dotychczas powstało naprawdę wiele obrazów wykorzystujących motyw odwiedzin przybyszów z kosmosu. Niektórzy próbowali przedstawiać ich jako sympatycznych gości – wystarczy wspomnieć choćby "E.T." (też Spielberga), który był historią niezwykłej przyjaźni samotnego chłopca z mądrym obcym z innej planety. Inni prezentowali kosmitów jako okrutnych, ale inteligentnych najeźdźców, których celem jest opanowanie Ziemi (m. in. "Dzień Niepodległości" Rolanda Emmericha lub "Znaki" M. Nighta Shyamalana). Nie sposób nie wspomnieć przy okazji o "Marsjanie atakują!" Tima Burtona – prześmiewczym obrazie parodiującym najazd obcych na naszą planetę. Steven Spielberg w swoim najnowszym filmie przedstawia jednak inwazję Marsjan całkiem na serio. "Wojna światów", to kolejna ekranizacja kultowej powieści H.G. Wellsa. Twórcy zdecydowali się jednak na przeniesienie akcji z końca XIX na początek XXI wieku. Film miał stać się tym samym bliższy widzom – szczególnie w USA, gdzie ciągle wyczuwalne jest napięcie po atakach na WTC. Ray Ferrier (w tej roli Tom Cruise) to rozwiedziony pracownik portu. Pewnego dnia niedaleko jego miejsca zamieszkania mają miejsce dziwne zjawiska – burza bez grzmotów, całkowite unieruchomienie samochodów, awaria urządzeń elektrycznych. Ray postanawia sprawdzić, co się tak naprawdę dzieje i staje się świadkiem niesamowitych zdarzeń. Bo oto w samym centrum miasta, spod ziemi wydostaje się tajemniczy trójnóg – „dziecko” niezwykle zaawansowanej i na Ziemi nieznanej techniki – po czym zaczyna niszczyć wszystko, co stanie mu na drodze. Portowy robotnik nie namyślając się długo zabiera pozostawione pod jego opieką dzieci – nastoletniego Robbiego (Justin Chatwin) i młodziutką Rachel (Dakota Fanning) – i ucieka jedynym działającym samochodem jak najszybciej z miasta. Nie wie niestety, że zabójczych trójnogów jest więcej i żadne miejsce na Ziemi nie jest już bezpieczne. Tak zaczyna się pełna napięcia walka o przetrwanie. W "Wojnie światów" spektakularne sceny rodem z "Dnia Niepodległości" mieszają się z mrocznymi ujęciami przypominającymi te ze "Znaków". Zaraz po widowiskowej walce armii USA z najeźdźcami przenosimy się do ponurych podziemi zniszczonego domu, gdzie grupka ludzi kryje się przed sondą obcych. Widz nie ma czasu zastanowić się nad tym, co przed chwilą zobaczył – tempo filmu nie pozwala na kontemplacje – po jednej wciągającej scenie przenosimy się do innej, nie mniej ciekawej sekwencji. Mimo prostoty fabuły "Wojnę światów" ogląda się doskonale, a 116 minut mija w mgnieniu oka. Od strony technicznej film prezentuje się znakomicie. Efekty specjalne dopracowane są w najmniejszym calu, a "podrasowane" ujęcia zapierają dech w piersiach. Z pewnością "Wojna światów" powalczy na najbliższej ceremonii o Oscara w tej kategorii. Zdjęciami zajął się Janusz Kamiński, wieloletni współpracownik Stevena Spielberga. Są one bardzo dobre i stanowią niewątpliwy atut filmu. Muzykę skomponował John Williams, jednak jest ona „tylko” dobra. Kompozycje, które usłyszymy w "Wojnie światów" wprawdzie potęgują napięcie, ale nie są już arcydziełami, z których słynie znany Amerykanin. Pod względem aktorstwa film prezentuje się dobrze. Należy pochwalić Toma Cruise'a za kreację głównego bohatera. Ray Ferrier przypomina nieudolnego ojca i zachowuje się bardzo naturalnie. Szczególnie do gustu przypaść mogą komiczne wstawki, które częściowo rozładowują napięcie towarzyszące walce o przetrwanie. Młodzi aktorzy wcielający się w dzieci portowego robotnika grają przeciętnie. Zobaczymy jak rozwiną się ich kariery w Hollywood. Podsumowując, z czystym sercem polecam "Wojnę światów". Z pewnością bez reszty wciągnie Was walka ludzi z bezwzględnymi Marsjanami w bojowych trójnogach.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Wojna światów" to jeden z kolejnych filmów Stevena Spielberga, reżysera takich hitów jak "A.I. Sztuczna... czytaj więcej
Film ten to adaptacja powieści Herberta George'a Wellsa o tym samym tytule. Zorientowani pewnie... czytaj więcej
Steven Spielberg to z pewnością jeden z największych wizjonerów w historii kina. To dzięki niemu mogliśmy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones