Naprawdę po raz kolejny uderza ta chirurgiczna precyzja z jaką reżyser mierzy się z naszymi relacjami: społecznymi, rodzinnymi i partnerskimi. Każdy gest w filmie i każdy dialog, każda scena coś znaczy - do czegoś nas odsyła, gdzieś tam otwiera przestrzeń do weryfikacji naszych wyobrażeń i układów. Bardzo podobała mi się prowadzona w filmie narracja - główni bohaterowie - nacisk jest położony mimo wszystko na Antonię - spadają z góry swoich ideałów i wyobrażeń po to aby jeszcze raz zmierzyć się z życiem - tym razem będzie to już życie bez kłamstw i udawania.
Jedno cholernie mnie ciekawi - miłość pomiędzy Michellem a Massimo - czy to był romans czy może coś więcej? Może on i Antonia byli tylko dla Massimo bezpiecznym układem w którym mógł realizować swoje egoistyczne zamiary. Może nie tylko zona ale i kochanek ulegli mitom romantycznej miłości - zdaje się że tak chyba było.