Na to pytanie odpowiedź poznamy dopiero pod koniec. I dobrze. Muszę przyznać, że dobrze
się bawiłem wracając do Uśpionego Obozu. Reżyser pierwszej części milczał przez ponad
dwie dekady i w końcu powrócił za kamerę. Efekt jest doprawdy ujmujący. O ile pierwsza
część była obskurna i, być może przez niski budżet, zalatywała latami 70 tymi, o tyle
ostatnia odsłona, choć powstała w 2011 roku, mocno zalatuje latami 90 tymi. I to jest piękne.
Budżet dopisał wystarczająco, żeby realizacja przebiegła dość gładko, ale zarazem nie był
zbyt duży, dzięki czemu „RtSC” posiada specyficzny klimat slasherów klasy B i nie razi
efekciarstwem. Wszyscy bohaterowie wyglądają, jakby ich żywcem wywlec z lat 90 tych,
a pomimo braku aktorskiego doświadczenia wypadają w swoich rolach przekonująco. Na
dodatek nastolatków grają tu nastolatki, a nie 25-latkowie. Mi osobiście przypomniały się
czasy obozów, na które sam jeździłem właśnie pod koniec lat 90 tych. Ataki zabójcy są
całkiem fajnie nakręcony, a sposoby uśmiercania różnorodne i wystarczająco krwiste.
Oglądało się to naprawdę bardzo dobrze. Udana próba wskrzeszenia slasherów lat 80
tych. Liczę na kolejną część, albo jakiś inny slasher od Roberta Hiltzika.
Ups, pomyłka. raz, że 2008, a nie 2011. dwa, że fil kręcono w 2003 roku, ale potem wprowadzano różne poprawki w kwestii efektów.