też tak sadze ja temu filmowi dałem 2 (dałbym jeden ale porządna gra aktorska) ale to pewnie dlatego ze ja takich filmow nie ogarniam XD
Uwielbiam takie filmy. Jest sobie jakiś koleś, który chyba faktycznie jest. Obok niego siedzą murzyn i ciapas, których z kolei nie ma. Nagle facet spada ze schodów, albo nie, jednak kur*a nie spada.
Ale nie, bo oni są nim, to jego emocje, nie rozumiesz? Oni wcale nie siedzą na tej kanapie, ta kanapa jest tylko uosobieniem głębi jego podmóżdża, na którym mogą siadać twory jego fioletowej podswiadomości wyewoluowane w więzieniu. Długie włosy symbolizują pewne roztargnienie nabyte podczas samotnych walk z własnymi osobowościami w windzie, jednak okazuje się, że Statham tak na prawe jest łysy. A na koniec Jabba się budzi i okazuje się, że rycerze Jedi nie istnieją, a te karteczki to był jego rozsądek.
Dalem mocne 6 tylko e względu na Marka Stronga. Chociaż nie, jego tam wcale nie bylo. To jednak nie dalem 6.
Prostacki sarkazm. Tak tylko dla doprecyzowania "ciapas" i "murzyn" to nie emocje, tylko logika i intuicja :)
Btw rozumiem, że Incepcji od Nolana też dałeś 1/10, bo tam też film się "nie wydarzył"?
Myślisz, że odwracanie moich słów mnie rozgniewa? Przecież oglądałem film o ego i go zrozumiałem, przynajmniej w większej połowie, ale widać, że ty nie, jeśli stosujesz takie słabe bronie.
"Święci z Bostonu" to dopiero był kiczowaty i nierealistyczny film, mimo, iż się "wydarzył", ale dla niektórych arcydzieło, bo przecież to takie pulp-fiction tylko 10 razy głupsze i bardziej puste:)
Zostawcie swój subiektywizm dla siebie. Nie mogą wszyscy lubić tych samych filmów i tych samych nie lubić. Każdy szuka czegoś innego i to prowadzi do obiektywizmu. ;-) To dobra droga, bo otwiera głowę na prawa natury.