Fabuła nie jest szalenie wyszukana, ale jak zauważyłem, prawie wszyscy wylewają na nią beczkę pomyj...!!!
Nie zawsze fabuła jest najważniejsza...
Emocje tak..., to one są najważniejsze!!!
W tym filmie chodzi o uczucia, o najczystsze międzyludzkie relacje, o prawdę zapisaną w sercu i w duszy, o przyszłość człowieczeństwa, moralności w tym jakże zwariowanym świecie...
Świat facebooka, instagrama, hejtu i wirtualnych ekraników nie dostrzeże tej magii...:)
Świat obfituje w coraz większą ilość widzących ślepców, którzy nie potrafią patrzeć serduchem, tylko brnie w coraz większe bagno zazdrości, chciwości, nienawiście i obłędu...To ŚLEPA ULICZKA!!!
Klimat, jaki stworzyli aktorzy i muzyka tego filmu - magia, czysta magia !!!
Cieszę się, że jestem daleki od tego, że dostrzegam tę magię i tyle ode mnie :))
Też mi siè wydaje, że tu chodzi o te subtelne rejony międzyludzkich relacji. Pokazane to zostało w bardzo oryginalnym i ciekawym kontekście.
Całkowicie się zgadzam. Muza świetna. Fabuła ok. Ale faktycznie najważniejsze to te emocje - te spojrzenia, gesty mówiące więcej niż tysiąc słów. Te rozterki, które pewnie nie raz każdy z nas miał. Miłość i szczerość wersus pieniądze... Emma absolutnie fantastyczna.
Mi tez sie podobal. I zgadzam sie z Toba na 100 %. Film jest glownie o uczuciach
Dziś oglądnąłem ten film po raz drugi... i po raz drugi w końcowej scenie, w której Brian Gilcrest grany przez Bradley'a Coopera obserwuje przez wielką wystawową szyb,ę swoją uroczą filmową córkę Grace ( Danielle Rose Russell ) uczącą się w szkole tańca tradycyjnego hawajskiego tańca hula, niejedna łza zakręciła mi się w oku. To piękny prosty film komediowy, o jakże pozytywnych uczuciach, błogostanie w jakim żyją mieszkańcy wyspy - najdalej na zachód oddalonego stanu USA, a przede wszystkim o nadziei, że pomimo wszystko, może być gdzieś jeszcze dobrze i przyjemnie. Choć daleko...
Dlatego, odcinając się od tych, nadambitnych, często przeinteliktualizowanych "dzieł wiekopomnych", z rozrywką mających tyle wspólnego co, rewolucja kulturowa w Chinach, z KULTURĄ WYSOKĄ, nie narzucając nikomu mojej oceny, otwarcie przyznaję, że film jako całość mi się podobał. Był miłym widoczkiem z Honolulu i Hawajów okraszonym uśmiechniętymi buźkami wielu amerykańskich aktorek ( Emmy Stone, Rachel McAdams, wspomnianej Danielle Rose Russell ) i aktorów ( Bradley'a Coopera, Billego Murray'a, Aleca Baldwina, czy Johna Krasinski )