To jest dopiero klasyka, przez duże "K". Chyba jeden z najlepszych filmów tamtych lat i najlepiej zrealizowany. I oczywiście rarytas w swoim gatunku. Powiem wam, że ogląda się dobrze, oczywiście w kilku momentach był nudnawy, ale atak marsjan robi wrażenie do teraz, w ówczesnym czasie to pewnie porażał wręcz, ja dziś oglądałem po 50latach od premiery, a się zachwycałem. Mocną stroną filmu jest klimat i efekty specjalne, bo dialogi to standard - trochę drętwe, aktorstwo jest średnie, niektóre zachowania bohaterów dziwne. Ale mimo wszystko film i tak podnosi poprzeczkę wysoko. Chętnie jeszcze wrócę do niego.
A co do wersji z 2005, ogólnie krytykowanej - nie wiem o co chodzi, podobało mi się odświeżenie historii, Spielberg fajnie zaktualizował "Wojnę Światów", podoba mi się jego wizja. Z resztą to chyba jego ostatni dobry film. No i ten koncept z rodziną był ciekawszy niż znowu wałkowanie motywu naukowca i wojskowych. Obie wersje filmu oceniam na 7/10.
Nic nie zaktualizował. Zinterpretował po swojemu i to akurat jeden z najgorszych jego filmów. Albo najgorszy? Z książkowego oryginału zostało tak niewiele, że ledwo to podpada pod pomysł Wellsa. Oczywiście kwestia gustu, ale równie dobrze mógł sobie darować tytułowanie swego gniota "Wojna Światów" i dać np. "Dwa wk...ce bachory: Wrzask".