Doskonała atmosfera zaszczucia, świetny wygląd, zachowanie i odgłosy obcych. Jara mnie kiedy bohaterowie muszą uciekać i chować się jak szczury i to w gruncie rzeczy działo się przez większość filmu. Były zaledwie dwie sceny ukazujące porażkę obcych i bardzo dobrze. Ludzkość mogła się co najwyżej walić na ryj po spotkaniu wrogów jakim były trójnogi. Po prostu miodnie.
No ale niestety zdarzyło się parę denerwujących nielogiczności, np. synalek biegnący w ścianę ognia, bo *musi* zobaczyć wojnę, po czym na końcu filmu okazuje się, że ma miał włączony god mode, albo momentami skrajnie durne dialogi.
Gdyby nie te parę rażących bzdur to śmiało dałbym 10/10.
Dokładnie...atmosfera filmu wspaniała, niezwykle sugestywne efekty specjalne. (spoiler) Niestety pojawił się idiotyczny watek syna zgrywającego bohatera, który chce niszczyć kosmitów i leci na złamanie karu w sam środek walki, bo chce popatrzeć jak amerykańscy żołnierze rozwalają obcych. Boże, jakie to było durne i jeszcze ta mina ojca, który z jednej strony chce zatrzymać syna, z drugiej jakby go rozumie (?) Co tu jest to rozumienia? Każdy normalny rodzić wściekłby sie w takiej sytuacji i inaczej zareagował. Poza tym zakończenie rodem z komedii familijnej plus jakieś końcowe morały o Bogu (po co go było w to mieszać!) i o tym, że "nie rodzimy się na marne". Zastanawiam się, czy na pewno taki był zamysł reżysera czy potrzeby rynku i producenci wymusili na nim takie zakończenie "bo bez happy endu się nie sprzeda"?
Zakończenie to straszny kit, w porównaniu z resztą filmu. Szkoda.