Steven Spielberg nie angażował się zbytnio w ten film. Tworzył w tym czasie Terminal i
Monachium i tymi świetnymi filmami był przede wszystkim zajęty. Do Wojny Światów został
po prostu namówiony, bo wszyscy wiedzieli, że będzie to murowany kandydat do dużych
zysków. Jednak pracowali nad nim głównie ludzie od efektów specjalnych, montażu,
dźwięku, a nie sam reżyser.
Ale ktoś taki jak Spielberg mógł przewidzieć, że film w takiej wersji się nie przyjmie.
I tu się mylisz. Spielberg zakupił nawet oryginalny radiowy scenariusz do "Wojny światów" i nosił się z zamiarem jej zekranizowania od bardzo dawna, bo bardzo ją lubi, także na pewno nie zrobił tego filmu po łebkach i na szybko.
Ktos taki jak Spielberg angazuje sie w ciekawe projekty i nie sadze ze spodobal mu sie ten projekt tylko i wylacznie z checi zysku Wg mnie ciekawy film i dobrze zrobiony
Chciał stworzyć zlepek kilku mocnych i zapadających w świadomości scen, bez większego związku fabularnego. Np. Robbie nie pasował do scen w piwnicach szaleńca ze strzelbą więc postanowiono rozdzielić go od ojca, obojętnie w jaki sposób.
W ogóle ten wątek w piwnicy był niepotrzebny... I jeszcze kilka innych wątków, fajna kamera z ręki i efekty, ale nic poza tym
Watek w piwnicy niepotrzebny co ty gadasz jedne z najbardziej psychodelicznych scen jakie widziałem w kinematografii geniusz napięcie strach coś genialnego psychodela na całego
Mylisz się. Spielberg tworzył w tym czasie "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki", a Criuse się przewracał w "Mission Impossible 3". Wymienione przez ciebie filmy już były w obróbce lub leżały na półkach... "War of the Worlds" było pierwotnie przeznaczone na 2007 rok. Tylko przez przypadek film trafił do kin 3 miesiące po zakończeniu zdjęć. W ten sposób po raz pierwszy w historii Spielberg miał dwie premiery w jednym sezonie. "Monachium" i właśnie "Wojnę Światów...