Jeden z moich ulubionych, pomimo iż nie wyróżnia się spośród podobnych sobie, ja zdecydowanie go uwielbiam. Wielki plus za końcówkę, która kompletnie zaskakuje.
koncowka ciekawa jednak troche za prosta. w wielu innych filmach zdecydowanie koniec bardziej zapada w pamiec
Zaskakuje, ale jest zupełnie nielogiczna. Cały film ma genialny klimat, jest kameralny, a jednocześnie czujemy, że w tle dzieje się coś wielkiego. Ale zakończenie jest tak wysilone, żeby tylko zrobić zwrot akcji, że film bardzo, bardzo traci. Czytałem chyba wszystkie możliwe wyjaśnienia i żadne nie uwzględnia tego, co widzimy w filmie. Zmarnowany potencjał.
Niekoniecznie nielogiczna.
Wirus mutował w wysokich temperaturach, dlatego osoby zamknięte szczelnie w domach wyhodowały sobie zabójczą odmianę.
Na dworze temperatura nie pozwalała zmutować wirusowi, dlatego bez problemu można było dać ludziom antybiotyki.
Oczywiście, zgadza się. To wytłumaczenie jest logiczne. Jednak do filmu nie da się go zastosować. Czemu? Bo wirus - dosłownie każdy - ma objawy, a ten "wykorzystany" w filmie wywołuje je dość szybko. Stąd pytanie - czemu bohaterka kasłała tak, że aż pluła krwią, a jej męzowi nic nie było? Logicznie wytłumaczenie jest jedno - facet NIE BYŁ zakażony. Wyobraź sobie teraz, że bohater też zaczyna kaszleć - jest jasne, że trzeba ukryć ten fakt przed widzem, żeby ten od razu się nie połapał. Niestety, suspens został wprowadzony za cenę logiki wydarzeń. A zatem, podsumowując, mutacja wirusa to rzecz jak najbardziej prawdopodobna. To, że nie wywołuje żadnych objawów, nie ma już żadnego logicznego wytłumaczenia.
Antybiotyki dzialają na bakterie, a nie na wirusy. Co do temperatury, to w mieszkaniu jest i tak o wiele chłodniej niz w ludzkim organizmie, wiec nie przekonuje mnie to.