A przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia. Zarówno wielki pająk z "Tarantuli", "Potwór z Czarnej Laguny", jak i wizerunek kosmitów z filmu "Przybysze z przestrzeni kosmicznej" były mi znane już wcześniej, z różnych innych źródeł. Dopiero niedawno, nadrabiając braki w amerykańskich horrorach/sci-fi ery atomu zdałem sobie sprawę, że stoi za nimi ten sam facet. No i oczywiście motyw ze zmniejszeniem bohatera w "Człowieku, który się nieprawdopodobnie zmniejsza". Ten ostatni to zresztą najlepszy film Arnolda i przy drobnej zmianie zakończenia byłby niezmiernie pesymistyczny w swej wymowie. Mile spędzony czas.