Spielberg zrobił IJ4, którego nie mogłem oglądać.
Lucas nakręcił mocno nijakie (z przebłyskami) nowe Gwiezdne Wojny
Ridley Scott wraca do swoich klasyków, skutków jeszcze nie znamy - tutaj chyba źle nie będzie.
Oliver Stone wyniuchał kasę i wrócił na Wall Street. Podobno w kiepskim stylu.
Natomiast Rober trzyma się mocno i nie myśli o Powrocie do Przyszłości. Podoba mi się to.
Tim Burton, też jeden z niegdysiejszych czarodziejów, teraz zjada własny ogon; Peter Jackson zrobił okropną Nostalgię Anioła, oby to było tylko potknięcie... w kim dalsze nadzieje?
Co do Scorsese, to może nie skopał, ale niektórymi dziełami ociera się o komerchę... Eastwood to wszechstronny gość, oby dalej trzymał poziom!
Nostalgia Anioła... Nie sądziłem że ten bubel nakręcił Jackson... O cholera.