Do tych którzy krytykuja jej grę aktorską w filmie ''Dziewczyna z tatuażem''...Nie rozumiem jak mozna sceny gwałtu oraz sceny jak mści sie na swoim kuratorze nie uznac za bardzo dobrą grę aktorską....(a takie sceny do najłatwiejszych nie należą) Dziewczyna byla genialna....
Hmmm... powiem tak: obejrzyj oryginał i porównaj jej gre z rolą Noomi Rapace. Wypada co najmniej blado..... To jakby obejrzeć np. Ring w wydaniu amerykańskim i rozwodzić się na temat gry małej dziewczynki wychodzącej ze studni i straszącej wszystkich - bez sensu, japońska małolata nie tylko straszy, ona powoduje że omijasz wszystkie studnie szerokim łukiem ;) Podobnie w przypadku Rooney. Jest niezła, ale nie ma w sobie tej złości i okrucieństwa. Brak jej mrocznej strony, gdy wymierza swoją sprawiedliwość z szaleństwem w oczach i obojętnością na twarzy. Niestety, laska nie do tej roli.... A co do Oskara którego vokuun chętnie by przyznał to pamiętajcie że Oskary przyznaje się za wybitne kreacje aktorskie, a nie za wybitne kopie.... ;)
widziałam obie wersje i jak dla mnie obie aktorki dobrze się spisały., każda pokazuje inną cechę Salander. To która się bardziej podoba zależy od tego jak każdy z nas wyobraża sobie aspołeczną, nieprzystępną osobę, lub też która z wykreowanych ról bardziej odpowiada wyobrażeniom książkowej Salander (dla tych którzy oczywiście przeczytali książkę). Osobiście wolę Rooney z prostego powodu- bardziej uczłowieczyła postać nie odejmując jej jednocześnie drapieżności a w niektórych scenach sprawiała wrażenie osoby ograniczonej umysłowo i wręcz obłąkanej, natomiast Noomi to dla mnie tylko i wyłącznie maszyna do zabijania, której historią kompletnie się nie przejęłam i nie wczułam. Gra Mary jest tak odmienna od gry Rapace, że nawet do głowy by mi nie przyszło nazwać jej kreację kopią.
Według mnie nie masz racji - to oczywiscie moje zdanie. Mara jest strasznie sztuczna i wręcz przerysowana z kiepskiego horroru. Zachowuje sie jak panikująca nastolatka z kolejnego "Krzyku". A w scenach okrucieństwa wygląda bardziej jak znęcająca się nad pluszowym misiem trzylatka niż jak ktoś kogo opisał Larsson... Może jednak "kopia" to nie właściwe okreslenie: nazwałbym ją nieudolnym naśladowcą...
Tradycyjnie jako kobieta jesteś uparta i mimo iż wygląda na to że nasz temat sie wyczerpał to jednak chcesz miec ostatnie słowo... ;) Prócz tego Twoja ocena podyktowana jest gustem zupełnie innym od mojego - wystarczy spojrzeć na najwyżej przez Ciebie oceniane filmy, wiekszość to "damskie" kino - uczucia, emocje, łzy itd. - zupełnie inne niż moje. Ale oczywiście nie pisze o tym by w jakikolwiek sposób ugodzić w Ciebie czy Twoja płeć. Kazdy ma swoj gust i jak najbardziej uważam za własciwe nie zgadzanie sie ze mną(choć oczywiscie moja racja jest mojsza niż twojsza;)
Rapace jest ładniejsza i ma lepszą fryzurę, prawdopodobnie dlatego większość ją woli o Mary. Chyba właśnie przez to amerykańska Lizbeth wydaje mi się bardziej prawdziwa i intrygująca.
kolejny, który zaśmieca forum komentarzami ''chyba nie widziałeś szwedzkiej wersji'', Mara grała w wersji amerykańskiej i koniec! Poza tym wiarygodniej odegrała rolę Salander.
a jakich rywali miala Rapace? Kazdy kto widzial 'Iron Lady' wiedzial od poczatku, ze to Meryl dostanie najwazniejsze nagrody.
Jezeli Twoim mysleniem aktorka, ktora dostala najwiecej nagrod oraz nominacji jest najlepsza, to co robi Krystyna Feldman na 5. miejscu?
chodzi mi o konkretną rolę - Lisbeth Salander. Kreacja Noomi Rapace została bardziej doceniona przez krytyków i tyle. Oscary to szopka, "prestiżowa" szopka, która nijak się ma do najlepszych ról z danego roku.
inne nagrody ktore dostala Rapace rowniez sa szopka, ale to przeciez Rapace - szczesciara bo pierwsza zagrala Salander...
racja-nieracja, moze i Rapace lepiej zagrala.. Mi po prostu Mara lepiej zagrala wg ksiazki. Tajemnicza otwarta-zamknieta no zaburzona no :D a Rapace tak troche jakos emocji nie oddawala..
PS: za mozliwe bledy ortograficzne, gramatyczne, skladnikowe itp z gory przepraszam, ale nie obcuje duzo z jezykiem ojczystym no i pozdrawiam oczywiscie ;)
Rapace była zbyt męska, z samego wyglądu już nie pasowała do roli Salander. Rooney za to jakby została do tej roli stworzona ;)
Tak, też tak uważam. Rooney jest ucieleśnieniem książkowej Salander- chudziutka, młodo wyglądająca, z "zaburzeniami"- ale nadal będąca kobietą, no i w końcu przełamała lody i pokochała Mikaela.
Rapace to twardzielka- wysportowana, umięśniona, nie umiałabym po niej stwierdzić, czy jest chora psychicznie, czy zwyczajnie męska i nie da sobie w kaszę dmuchać.
Choć obie adaptacje mają braki (trudno zmieścić w ponad dwóch godzinach 600 stron!), to zdecydowanie amerykańska jest dla mnie najbardziej przybliżoną do fabuły Larssona.
Co znaczy oryginał? Jest jedna ekranizacja i druga ekranizacja, tak? Dlaczego więc nazywasz tą co była wcześniej oryginałem? Co innego jak ktoś podrabia film, który nie jest na podstawie książki, daje mu ten sam tytuł itp. Wtedy można mówić o oryginale i remake'u (a i tak imo Ring amerykański lepszy). Ale tutaj mamy do czynienia po prostu z dwiema adaptacjami filmowymi, żadna nie jest kopią którejś, jak już to obie są kopiami książki. I to właśnie ta wersja jest lepszą ekranizacją.
odnośnie Ringu mimo wszystko bardziej podobała mi się wersja amerykańska ale może dlatego że w pewnym momencie nastąpił wysyp japońskich horrorów z małymi dziećmi w trupio bladych kolorach w roli "oprawców"
Dzieki za ten wpis. Nic dodac , nic ująć. Rooney Mara to marna kopia Noomi Rapace. W ogóle ten film, oprócz genialnego utworu Led Zepplin, był nudny jak flaki z olejem. Jedyne co pamietam to niewygodne siedzenia w kinie i to ze czekałam, żeby sie to skończyło. Oczywiscie, każdy ma prawo do swojego zdania - dla jednych Rooney Mara ma w sobie wiecej z Salander (tylko ja tego nie mogłam zauważyć) dla mnie Noomi. No i kończąc te moje wypociny - film był nakręcony a Szwecji a nie debilnej Ameryce. I mówili w nim po szwedzku. I miał klimat mrocznej, zimnej, minimalistycznej Szwecji. I takie wersje filmów lubie, nie gowniany, amerykański mainstream z " pięknymi" aktorami.
Mara DUŻO wierniej odegrała rolę Salander jaką Stieg Larsson przedstawił w swojej książce. Jedną z głównych jej cech jest społeczne nieprzystosowanie wynikające z 'osobliwej' osobowości, na którą składa się np. komputerowy geniusz i pamięc fotograficzna. Ma to przejaw m.in. w tej skąpej mimice i sztywności, którą pokazuje w relacjach z innymi ludźmi. Szwedzka Salander grała jak 'kumpela do pogadania' podczas gdy chodziło o to aby zagrać coś zupełnie przeciwnego. Polecam Ci serdzecznie przeczytanie książki.
Moim zdaniem była idealna do tej roli i zagrała bardzo dobrze. Wychwalana wszędzie Rapace nie spełniła moich oczekiwań, nie dlatego, żeby źle grała, po prostu nie pasuje na Lisbeth, jest zbyt męska.
zdecydowanie masz racje, bo niby czemu scen gwałtu i seksu ma nie być? to film, w filmach jest wszystko pokazywane. To nie jakiś głupi serial, że coś się zaczyna dziać po czym pokazują już poranek.
zdaje sobie sprawę, że cholernie trudno jest zagrać takie sceny i nie uważam, że przez to film był zgorszony jak to nie którzy piszą.
zagrała wg mnie perfekcyjnie, wszystkie 4 TE sceny. A już w szczególności, gdy się mściła na tym grubym obleśnym facecie.
Nie wiem o co chodzi, ale też się ubawiłem, że ktoś odpowiada na post sprzed ponad 3 lat i w dodatku nie wnosi nic do dyskusji. :)
Ubawiła mnie trafność Twojej uwagi, że film nie może być zgorszony, tylko widz.
Po prostu cenię sobie u ludzi poczucie humoru... a że 3 lata minęły, cóż... czas szybko leci.
Pozdrawiam
a jak dla mnie jest b.dobrą aktorką jeśli nie zabłądzi w jakiś filmsach dla młodzieźy typu srajlatach lub gupotach typu amerykańskie komedyjki w co nawet oczywiście nie myślę wróże jej wielką karierę i nie mało oscarów,złotych globów ;) dla mnie bomba
uważam ,że zagrała o wiele lepiej niż Craig,który w niektórych scenach był bardzo nieprzekonywujący i sztuczny.
a ja się z koleżanką nie zgodzę, niestety Craig jest świetnym aktorem, ale obok Mary wypadł słabo, gdzie się podział ten Mikael? - ja się pytam, nie tak go sobie wyobrażałam, ok, osoba Craiga jak najbardziej pasuje do roli Blomkvista, ale dlaczego on nie mógł oddać charakteru tej postaci? na początku wszystko pięknie ładnie, potem byłam coraz bardziej rozczarowana, młodsza koleżanka z planu przyćmiła blask znanego i uwielbianego aktora, suche fakty... szkoda, bo liczyłam na więcej, mam nadzieję, że kiedyś kiedyś zdecydują się zrobić kolejne części z tą samą obsadą, chociaż to wątpliwe....
ja ją podziwiam z kosmzaru z ulicy wiązów ... naj mi sie podobała... ale scena gwałtu i wg tez dobrze zagrane trzeba przyznac ja tam ja lubie ;D
Uwielbiam Rooney. Świetna jako aktorka, śliczna i skromna. Czekam na kolejne części o Lisbeth Salander :)
To były dobre sceny. Ale Noomi Rapace zagrała je lepiej. Mara najwyżej powtórzyła oryginalną rolę, co można powiedzieć o całym filmie Finchera.